Zainteresowanie Formułą 1 na całym świecie z roku na rok rośnie w niebywałym wręcz tempie a „Królowa Motorsportu” jak określają ją pieszczotliwie fani, gromadzi w weekendy przed odbiornikami miliony ludzi. Mimo, że kwestia mistrzowskiego tytułu kierowcy została już ostatecznie rozstrzygnięta, o końcu emocji nie może być mowy.
Wyniki sobotnich kwalifikacji z pewnością zszokowały sporą publikę. O ile drugie miejsca Sainza w tej konfiguracji nie może zaskakiwać, o tyle pole position Georga Russela można uznać za sporą niespodziankę. Fenomenalnie w „czasówce” spisał się przede wszystkim Pierre Gasly. Francu, za sterami bolidu Alpine, uplasował się bowiem na trzeciej lokacie, stając się tym samym sensacją całej sesji kwalifikacyjnej.
Przebieg samego wyścigu nie odbiegał znacząco od normy. Tor w Las Vegas nie należy do grona ulubionych „nitek” wśród społeczności świata F1. Russel od samego początku przejął prowadzenie i nie oddał go już do samego końca batalii. Ciekawie działo się natomiast za plecami Brytyjczyka, gdzie na starcie dwie pozycje zyskał Leclerc. Do piątego okrążenia Monakijczyk mocno naciskał lidera, ale ten odparł wszelkie jego ataki. Ferrari z pewnością straciło okazje na odrobienie większej ilości punktów jednak po raz kolejny nie popisała się powszechnie znana nam „Grande Strategia”. Podobnie nikogo nie może zaskoczyć wycofanie bolidu Alpine, Pierre Gasly przedwcześnie powitał swoich mechaników wskutek awarii systemu napędowego. Ostatecznie podwójne podium padło łupem Mercedesa, na kolejnych pozycjach uplasowały się odpowiednio dwa bolidy Ferrari i Max Verstappen, dla którego ukończenie wyścigu nad Lando Norrisem oznacza bezpośrednio zdobycie czwartego tytułu mistrza świata.
Wyniki po GP Las Vegas na dwa wyścigi przed końcem sezonu, dawałaby tytuł mistrza w kategorii konstruktorów Mclarenowi, nie można jednak wykluczać ekipy z Maranello. Ferrari do zespołu Zaka Browna brakuje zaledwie 24 pkt, a oba zespoły dysponują niemalże tym samym tempem. Otwarta pozostaje również kwestia wicemistrza w kategorii kierowców, gdzie walkę do „ostatniej prostej” toru w Abu Dhabi toczyć będą Lando Norris i Charles Leclerc.
Autor: Adam Paszek