Opublikowane na Radio Egida (https://radio.us.edu.pl/)

Masz to w sercu, czyli Bartuś 419 "Boże Błogosław Morderców

Tekst: Mikołaj Mroczka
Korekta: AS

Od premiery krążka Boże Błogosław Morderców minęły dokładnie trzy miesiące. Dokładnie trzy miesiące zajęło mi również rozpoczęcie pisania tego tekstu. Podejmowałem niezliczoną ilość prób, które jednak zawsze kończyły się fiaskiem. Jest to bowiem album, który naprawdę dogłębnie mnie poruszył i próba opisania moich wrażeń stanowi nie lada wyzwanie. Sposobnością sprzyjającą w podjęciu rozważań na temat tego albumu niewątpliwie jest epidemia wirusa SARS-CoV-2. Wiele  z moich planów legło w gruzach, w związku z czym mam dużo czasu na myślenie (częstokroć zbyt dużo). Kolejną okolicznością, która ostatecznie popchnęła mnie do napisania tego tekstu było finalne otrzymanie preorderowej, fizycznej wersji albumu. Tak więc oto ona, czyli recenzja Boże Błogosław Morderców autorstwa Bartusia 419.
BBM to nieprawdopodobnie nowatorska choć niepokojąco znajoma soniczna podróż, możliwe, że w niezamierzony sposób, odkrywająca istotę egzystencji. Motorem napędowym skrupulatnie budowanej przez Bartusia 419 liryki są schizofreniczne obserwacje, które jednakowoż rażą swoją inteligentnie ukazywaną oczywistością, tak jakby wysnuwał je podmiot będący połączeniem dopiero odkrywającego świat dziecka oraz transcendentalnego bytu obejmującego swoją umysłowością całą, znaną i nieznaną, rzeczywistość. Heglizm jest tu niewątpliwie trafnym skojarzeniem, aczkolwiek jest on na tym albumie poddany wielokrotnej dekonstrukcji. Bartuś budując narrację Boże Błogosław Morderców wchodzi do postmodernistycznego panteonu, każdej obecnej w nim osobistości odrywa jakąś część ciała i z pozyskanych w ten sposób elementów tworzy nowy, osobliwy, żyjący własnym życiem twór.

W warstwie muzycznej album ten wymyka się szerzej zakrojonym gatunkowym klasyfikacjom, jest to dzieło eklektyczne, ale zrównoważone; chaotyczne, ale stanowiące świetnie zgraną całość. Tym sposobem przeciwwagę dla dynamicznego, punkowego wręcz Września stanowi powolnie rozwijające się SS w swojej formie czerpiące całymi garściami z dokonań wczesnej sceny industrialowej. Przestań płakać czyli utwór głośny, wykrzyczany wspaniale kontrastuje z oniryczną, aczkolwiek brzmieniowo bardzo mroczną Oligocenką. Wspaniałym zabiegiem jest niewątpliwie wprowadzenie instrumentalnych interludiów rytmizujących całość albumu poprzez oddzielenie spójnych bloków utworów. O.W.I.B.N.W.C.C to bardzo płynne przejście do rozwinięcia idei zaprezentowanych na pierwszych utworach, Zapisz to przenosi słuchacza do ostatniej, puentującej album części. W mojej opinii jednym z najistotniejszych momentów całego longplaya jest wieńczący go, siedemnastominutowy Socjo 7-1. Całe zbudowane do tego miejsca napięcie znajduje w nim swoje ujście, zamyka on wszelkie niedomknięte wątki stanowiąc tym samym perfekcyjne zakończenie.

Nie będę uprawiał tutaj hermeneutyki każdego tekstu popełnionego przez Bartusia na Boże Błogosław Morderców, w końcu zdecydowanie bardziej potrzebujemy erotyki sztuki, a moje postrzeganie utworów Bartka jest całkowicie subiektywne. Pomimo tego chcę zakończyć ten tekst rzucając promyk nadziei ogarniętym nihilistycznym marazmem jednostkom. Wydaje się bowiem, że wydźwięk całego albumu pomimo jego brutalności, bezpośredniości, chaotyczności, brudu jest pozytywny. Parafrazując słowa wypowiadane przez artystę pod koniec każdego jego koncertu, chcę on byśmy zrozumieli, że mało rzeczy ma znaczenie, a w sytuacji gdy mało rzeczy ma znaczenie istnieje niewielka grupa, która znaczenie ma naprawdę niebagatelne. Możliwe, że we współczesnym świecie musimy dostać metaforyczną pięścią w twarz, żeby cokolwiek poczuć. Istotne jest jednak to, że wciąż czujemy.

A czy Wy macie to w sercu?
Adres źródła: https://radio.us.edu.pl/kultura/masz-to-w-sercu-czyli-bartus-419-boze-blogoslaw-mordercow/rjc