Opublikowane na Radio Egida (https://radio.us.edu.pl/)

Pokolenie Z zakochane w Bachu – czy to możliwe?

Dla wielu fakt, że Bach, Mozart czy Vivaldi byli dla współczesnych sobie słuchaczy twórcami rozrywki, pozostaje wiedzą nieodkrytą...
A przecież to przy muzyce tych kompozytorów, na przełomie XVII i XVIII wieku, odrywano się od codziennych zajęć, by skierować swoje myśli w przyjemniejszą stronę.
Teoretycznie jako społeczeństwo wciąż się rozwijamy, mamy coraz szerszą wiedzę w wielu dziedzinach. Mimo to, coraz częściej w kwestii muzycznej rozrywki zadawala nas proste lub prostackie „tupanie nóżką” wmieszane w radosne okrzyki.
Co stało się naszymi umysłami, jaka ewolucja musiała zajść w ludzkich mózgach, by kategoria rozrywki zmieniła się tak drastycznie na przestrzeni lat?
 
Jakie czasy, taka rozrywka?
Wielu doktorów sztuki mówi zgodnym tonem, że moment twórczości Bacha to okres szczytu doskonałości kondycji muzyki. Parabola ambicji muzycznych pięła się ku górze od czasów ludzi pierwotnych, którzy energicznie wybijali rytmy, wydając z siebie prymitywne dźwięki. Przez tysiąclecia ludzkie zdolności muzycznie sukcesywnie wzrastały.
Szczyt i punkt zwrotny w biegu paraboli nastąpił wraz z twórczością Jana Sebastiana. Po jego śmierci muzyka ewoluowała dalej, notując niestety tendencję spadkową.
Według niektórych, parabola muzyczna nadal się obniża, a popularne dziś gatunki niebezpiecznie zbliżają się swoim charakterem do wspomnianej muzyki pierwotnej.
 
Nie każdy jednak zaprząta sobie głowę tego typu zjawiskami. Dla wielu osób „entertainment is entertainment”, a meritum sprawy leży w tym, by po postu dobrze się bawić.
Mimo tego, co więksi sceptycy załamują ręce, zmartwieni zainteresowaniami muzycznymi obecnej młodzieży. Ta z kolei masowo kieruje swoje zainteresowania muzyczne w stronę rapu i popu. Sprawy dodatkowo nie poprawia telewizja publiczna, propagując wykonawców disco polo. Póki co, Sylwester Marzeń uchronił się od osób pokroju sióstr Godlewskich, mimo że biją one rekordy popularności w mediach społecznościowych. 
 
W tym momencie z pocieszeniem pojawiam się ja. Chcę opowiedzieć każdemu zmartwionemu o grupie młodych ludzi, którzy odkrywają wartość muzyki sprzed wieków, czerpiąc z niej garściami.
 
W sobotę 4 stycznia, niemal stu młodych wykonawców wypełniło bazylikę na Jasnej Górze dźwiękami Oratorium na Boże Narodzenie autorstwa J.S. Bacha.
To niezwykle trudne do wykonania dzieło, daje bardzo duże pole do popisu dla wszystkich wykonawców, którzy chcieliby pochwalić się swoją wrażliwością muzyczną i umiejętnością interpretacji podobnie złożonych, misternie obmyślonych kompozycji.

Aparat wykonawczy składał się z połączonych sił kilku zespołów. Przed tłumnie zgromadzoną publicznością wystąpili członkowie Jasnogórskiego Chóru Chłopięco-Męskiego „Pueri Claromontani” oraz Chóru Chłopięcego Narodowego Forum Muzyki. Sekcję instrumentalną stworzyła projektowa orkiestra symfoniczna z Opola.

Zgodnie z relacjami świadków, połączenie muzyki barokowego geniusza z klimatem świątecznie udekorowanej świątyni, dostarczyło odbiorcom niepowtarzalnych wrażeń.

O wykonanych podczas koncertu utworach mówi Małgorzata Podzielny, kierownik artystyczny Chóru Chłopięcego NFM:

-Zaśpiewaliśmy Weinachtsoratorium Jana Sebastiana Bacha. Były to IV i V kantata – cudowna muzyka, która zapala młodych chórzystów do wspólnego „muzykowania”.

Małgorzata Podzielny zauważa, że to właśnie obcowanie z kulturą wyższą już od najmłodszych lat bardzo kształci i uwrażliwia:

-Młodzi chłopcy uczęszczając na zajęcia od około siódmego roku życia, są otoczeni bardzo dobrą muzyką. Potrafią rozróżnić to co wartościowe od tego, co nieciekawe. Prosta muzyka ich nie interesuje. Dlatego oni wykonując utwory Bacha, tak jak dziś, nie chcą śpiewać już niczego prostszego. Oni sami mówią, że to jest muzyka cudowna, która staje się też dla nich ogromnym wyzwaniem. 

Jasnogórski Chór Chłopięco-Męski „Pueri Claromontani” od pięciu lat realizuje kolejne części Oratorium na Boże Narodzenie. W tym roku do współudziału w projekcie zaprosili swoich przyjaciół z Wrocławia. Według wstępnych planów oba chóry za rok ponownie spotkają się, by wykonać ostatnią, VI część Weinachtsoratorium.

Sprawą jasną jest, że ewolucja muzyki jest procesem nieuniknionym. Mimo tego, ten jeden z niewielu przypadków, kiedy pokolenie Z zakochuje się w Bachu, pokazuje, że jako społeczność mamy w sobie jeszcze namiastki wrażliwości muzycznej sprzed dwustu-trzystu lat.
 
Dziś nikt nie potraktuje dzieł dawnych kompozytorów jako czystą rozrywkę. Mimo tego czasem warto zatrzymać się na chwilę przy tym, co ich praca twórcza ma nam do zaproponowania. Kto wie, może niejeden ze współczesnych znajdzie w sobie zamiłowanie do kultury z tamtych lat…?
 
Kuba Szewczyk
Adres źródła: https://radio.us.edu.pl/kultura/pokolenie-z-zakochane-w-bachu-czy-to-mozliwe/rpc