Opublikowane na Radio Egida (https://radio.us.edu.pl/)

Hipnotyzujący koncert Dillon

Relacja Karoliny Brody z koncertu Dillon odbywającego się podczas XXVIII festiwalu Ars Cameralis


Jej głos to coś absolutnie hipnotyzującego. Oryginalne utwory wokalistki to synteza klasycznej, harmonijnej gry na fortepianie i nowatorskiego brzmienia elektronicznego zaplecza.
Twórczość Dillon fascynuje na każdym kroku, zachwyca wyrazistą treścią, intrygującym głosem i eksperymentalną unifikacją dźwięków. Posiadaczka dziecięcego głosu porusza tematy osobiste, intymne i ważne. Kompozycje artystki można by określić mianem wyznań, scenicznych spowiedzi.



Pochodzą z Brazylii Dominique Dillon de Byington jest uznawana za niesamowicie uzdolnioną wykonawczynię z nurtu alternatywnego popu. W młodym wieku wyemigrowała z matką do Niemiec, a gdy dzieliła się ze światem swoim dorobkiem twórczym po raz pierwszy, miała zaledwie 19 lat. Jej pierwsze piosenki –„Tip Tapping” czy „Thirteen Thirtyfive” w zadziwiającym tempie zyskały pokaźną ilość odsłon na kanale Youtube, co pozwoliło twórczyni na rozpoczęcie swojej artystycznej drogi, którą podąża do dziś. W czasie tegorocznego festiwalu Ars Cameralis można było usłyszeć Dillon w katowickim Rialto.

W Dillon najbardziej charakterystyczny jest zapewne głos – nieco zdarty, dziecięcy i ochrypły. To on sprawia, że piosenkarka wyróżnia się na tle innych twórców. Śpiewa jakby od niechcenia. Chce nakreślić odbiorcy bieg swojego wewnętrznego jestestwa, zainteresować sobą, ale też skłonić do kontemplacji, zadumy i zastanowienia nad nim samym. Jest w tym coś urzekającego i zajmującego. W czasie koncertu człowiek stara się poświęcić całą swoją uwagę, żeby w pełni oddać się temu pociągającemu twórczemu uniwersum.



Dillon wystąpiła w skromnym towarzystwie fortepianu, ubrana cała na czerwono – czy to kolorystyczne nawiązanie do motywu przewodniego festiwalu, krzyku?
Pomimo intymnego charakteru swoich utworów zdobyła się też na bezpośrednie wyznanie. Zapowiadając utwór „3513”, a w zasadzie zapominając, który utwór jest następny, oświadczyła widowni, że jest w ciąży mówiąc: „I have pregnancy brain. I forget everything.”. Podzielenie się z publicznością tą informacją akurat przed wykonaniem „3513” jest o tyle znaczące i wymowne, o ile specyficzna i zastanawiająca jest konotacja samego tekstu i zawarta w nim osobista treść.
Najczęstsza interpretacja tekstu „3513” ogniskuje się w powiązaniu z osobistym, zapewne traumatycznym przeżyciem samej autorki – poronieniu. Odczytując właściwie tytuł utworu, można z łatwością domyślić się, że Dillon byłaby w wieku 35, gdy jej dziecko kończyłoby 13 lat, gdyż w momencie pisania tekstu miała 22 lata. Poza tym nieoczywistym i zawoalowanym wyznaniem gwiazda zaprosiła zgromadzone na sali osoby do wspólnego wykonania jej drugiego po „3513” najszerzej znanego utworu, czyli „Tip Tapping”.

Można pytać o to, ile było w tym koncercie krzyku, a ile milczenia? Ile sprzeciwu, a ile zgody?
Pierwszy album Dillon, wypuszczony w 2011 nosił tytuł „This silence kills us”. Może jest to rodzaj swoistej klamry kompozycyjnej?

Dillon przyjeżdża w 2019 roku do Polski, aby zagrać koncert podczas festiwalu koncentrującego się na pojęciu krzyku. Przyjechała więc, aby wykrzyczeć swoje wartości, aby tym, co pisze i wykonuje wyrazić kontestację, sprzeciw, bunt, zaznaczyć swoją bytność w świecie?



Mimo niepokornej duszy oraz często wyznaniowych tekstów, w występach Dillon obecne są (o dziwo) bezkresne pokłady spokoju. Emanuje z niej jakaś kojąca aura, sprzyjająca także słuchaczom. Co więcej można napisać o niej jako o twórczyni poza tym, że była odkryciem niespodziewanym, nagłym, ale jakże obiecującym? Dillon po prostu warto słuchać, obserwować i wyczekiwać tego, co może nam jeszcze zaproponować.

W artykule użyto materiały promocyjne organizatora

Adres źródła: https://radio.us.edu.pl/relacja/hipnotyzujacy-koncert-dillon/r81