Opublikowane na Radio Egida (https://radio.us.edu.pl/)

Wpuście Je

Jesteście zespołem trudnym do zakwalifikowania. Wasz krzykliwy pierwszy album trwa oszałamiające jedenaście minut. Z czasem łączycie pełen dysonansu noise z szaleńczą melorecytacją. Wasz wokalista to obnażający się na scenie alkoholik, a atmosfera w zespole jest coraz bardziej toksyczna. Tworzycie najlepszą płytę w swojej karierze, ale od paru miesięcy nie istniejecie. Po latach trzeźwości reaktywujecie się i tworzycie nowy album. Dla forsy? Skądże! W końcu mało kto was zna. Jest was czterech facetów, każdy z was ma synów, a nazywacie się Daughters.
Jeżeli spojrzeć by na zestawienia najlepszych płyt 2018 roku to w wielu przewinie się nam tytuł „You Won’t Get What You Want” – comeback album powyższej małej grupy z Providence. Zespół, który nie jest znany szerszej publiczności, a niemal wszędzie zdobywa maksymalne noty i stoi na szczycie podium. Brzmi jak interesujący materiał, coś co nas porwie i będziemy z chęcią do tego wracać. Cóż… Nie zawsze dostajemy to czego chcemy…

Ta płyta jest chora.

Niekomfortowa, nieprzystępna, paranoidalna i schizofreniczna. Nie wkrada się w łaski słuchacza. Atakuje z miejsca monotonnym i nieprzyjemnym „City Song”, aby po tej niemal sześcio-minutowej maszynie przenieść się w miks disco rytmu z orientalną gitarą i szaleńczą melorecytacją pod nazwą „Long Road, No Turns”. Co to jest? Odpowiedzią są teksty. A one są wspaniałe! Opisujące popadanie w coraz większą psychozę podmiotów lirycznych, prowadzące narracje, które wieńczą się razem na końcu albumu. I te teksty idealnie łączą się z atmosferą, którą tworzy muzyka Daughters. A ona też potrafi zachwycić i skraść miejsce w naszej pamięci, a może i sercu. Ponure „Satan In The Wait”, które zachwyca pięknym, przejmującym refrenem („ICH CIAŁA SĄ OTWARTE”), czy czołowy singiel - przeplatający wpływy NIN, Depeche Mode i Nicka Cave’a, „Less Sex”. Poza tym gotyckie „Daughter” albo trzy utwory, które najbardziej przypominają noise’owo-mathcore’owe poprzednie płyty („The Flammable Man”, „The Lords Song” oraz „The Reason Why They Hate Me”). Pod koniec mamy przejmującą paranoidalną historię w „Ocean Song”, ale prawdziwe arcydzieło i powód dla którego spisuję ten esej muzyczny to „Guest House”. Jest to istna kwintesencja płyty! Schizofreniczne dźwięki, podmiot liryczny, który po przebyciu dróg poprzednich utworów próbuję dobić się do zamkniętych drzwi. Popadając w coraz większe szaleństwo i psychozę krzyczy: „LET ME IN”, aż wchodzą syntezatory, utwór staje się bardziej dramatyczny i przejmujący, a jego błaganie zdesperowane, a później zrezygnowane. Let me in… Let me in… Let me in… Syntetyczne skrzypce żegnają nas smutno.

Za pierwszym przesłuchaniem nie stało się nic. Połowa utworów była spoko. Ale mnie prześladowały, nie dały o sobie zapomnieć, ta płyta szeptała bym wrócił, a tym szeptem była muzyka. Wróciłem w ponurym nastroju, zgasiłem światło i dałem się porwać narracji, atmosferze grozy ludzkiego umysłu, którą zespół mi przedstawił. „You Won’t Get What You Want” zwiodło mnie do swego domu i nie wypuściło z powrotem. Myślałem, że posłucham sobie fajnej płyty, którą wszyscy polecają, a nie ulegnę fascynacji nad tym dziwnym tworem jakim jest Daughters. No, ale nie zawsze dostajemy to czego chcemy…

Autor: Szymon Różyc 
Adres źródła: https://radio.us.edu.pl/kultura/wpuscie-je/rxt