Opublikowane na Radio Egida (https://radio.us.edu.pl/)

O Piątku w piątek i o Piątkomanii

O Piątku w piątek pisze Wojciech Grzegorzyca 
Ponad pół roku temu znali go prawie wyłącznie koneserzy polskiej ligi. Teraz jego nazwisko jest na ustach wielu włoskich kibiców i dziennikarzy, a wśród polskich kibiców wstyd go nie znać. Oto nastała Piątkomania.
Bohaterem całego zamieszania jest oczywiście Krzysztof Piątek, czyli 23-letni napastnik z Polski, który swoją piłkarską karierę rozpoczynał w trzecioligowej obecnie Lechii Dzierżoniów. Później grał w Zagłębiu Lubin, a na szerokie wody wypłynął w Cracovii, do której został sprzedany za 500 tysięcy euro. Łącznie w 65 meczach strzelił dla Pasów 32 gole. Dobre występy w krakowskim zespole zaowocowały transferem do włoskiej Genoi za kwotę 4 milionów euro. W pierwszych ośmiu meczach w czerwono-niebieskiej koszulce Polak pokonywał bramkarza rywali co najmniej raz. Łącznie zdobył dla klubu z Genui 19 goli w 21 występach, bijąc po drodze kilka rekordów.
Jego doskonała forma sprawiła, że zainteresowały się nim jedne z najlepszych klubów na świecie. Pojawiły się nawet pogłoski, że Krzysztofem Piątkiem jest zainteresowany Real Madryt. Ostatecznie zgarnął go jednak AC Milan, który zapłacił za niego 35 milionów euro. Tym samym pobił rekord i stał się najdroższym polskim piłkarzem w historii. Tuż za nim plasują się Arkadiusz Milik (32 miliony euro), Grzegorz Krychowiak (26 milionów euro) i Piotr Zieliński (20 milionów euro). 23-latek swoją wartość udowodnił już w swoim drugim meczu, przeciwko Napoli w Pucharze Włoch. Polak wyszedł na murawę w pierwszej jedenastce i w niecałe pół godziny dwa razy wpakował piłkę do bramki.
Świetne występy we Włoszech sprawiły, że Krzysztofa Piątka pokochali Włosi, a większość polskich kibiców i dziennikarzy rozpływa się w zachwytach. Jego wizerunek można znaleźć na okładkach, memach i dosłownie wszędzie. Niektórzy wróżą mu większą karierę niż Robertowi Lewandowskiemu lub co najmniej go do niego porównują. Śmiało można stwierdzić, że nastała Piątkomania. Najlepszym przykładem niech będzie nasz redakcyjny kolega, Jakub „PRS” Słomian, który nie tylko uważnie śledzi poczynania 23-latka, ale także chętnie odwzorowuje jego popularną cieszynkę. Trudno jednak dziwić się temu szaleństwu, bo patrząc na grę Piątka można odnieść wrażenie, że nie tylko on lubi piłkę, ale przede wszystkim piłka uwielbia jego. „Instynkt napastnika” to w tym kontekście chyba odpowiednie określenie.
Drugą, mniej liczną grupę stanowią jednak osoby, które tonują nastroje, a nawet wróżą rodakowi rychły spadek formy. Podają przy tym przykłady innych polskich piłkarzy, którzy przepadli zagranicą, a tych zresztą nie brakuje. Inni zwracają uwagę na to, jak wielu niezłych snajperów nie sprostało oczekiwaniom klubu z Mediolanu: Andre Silva, Fernando Torres, Mario Balotelli czy ostatnio Gonzalo Higuain.
Wydaje się, że obie strony w tej dyskusji mają trochę racji. Obawy są w pewnym stopniu uzasadnione. Przecież to dopiero dwa mecze w nowym zespole i pół roku gry we Włoszech. Jednak zachwyty są jeszcze bardziej logiczne, bo w końcu Polak utrzymuje wysoką formę i argumentami w postaci goli zamyka usta krytykom. Sam Krzysztof Piątek wydaje się natomiast wyjątkowo twardo stąpać po ziemi, co wielokrotnie udowadnia w udzielanych wywiadach. Odpowiedzi na wszelkie wątpliwości przyniesie natomiast czas i kolejne występy naszego rodaka, za którego wszyscy trzymamy kciuki. Podsumowaniem dyskusji niech natomiast będzie słynny tweet prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniewa Bońka: Spokojnie. Pół żartem, pół serio. Bo taka jest piłka nożna.
Adres źródła: https://radio.us.edu.pl/felieton/o-piatku-w-piatek-i-o-piatkomanii/rzo