Lista Werhopera (czyli The Best of 2021)
Korekta: AS
Śnieg sypie przez pięć minut, żeby potem stopnieć w kilka sekund, a studenci bardziej niż na Gwiazdkę czekają na ogłoszenie zajęć zdalnych. Chwila, to zdanie już nie jest aktualne…
Zawód roku
Deafheaven – Infinite Granite
Data premiery: 20 sierpnia
Gatunek: shoegaze z naleciałościami blackgaze’u
Dla kogo: ludzi, którzy uważają, że Slowdive jest lepszy od My Bloody Valentine
A teraz topka.
Miejsce 5 (dzielone)
Frontierer – Oxidized
Data premiery: 1 października
Gatunek: mathcore, djent, glitch
Dla kogo: chcących wiedzieć jak brzmi sfatygowany kalkulator od środka
MØL – Diorama
Data premiery: 5 listopada
Gatunek: blackgaze zmieszany z metalcore’em i… pop punkiem?
Dla kogo: zawiedzionych fanów Deafheaven (no patrzcie, jak się składa!)
W naturze istnieje równowaga, czego dowodem jest Diorama (huh, rym częstochowski). Kiedy blackgaze’owi poster boys zawodzą swoich fanów, nagle wkracza duński MØL ze swoim drugim longplayem i lądują wśród najlepszych wydawnictw roku. Co wyróżnia Dioramę na tle innych blacków oraz ich dzieci z shoegaze’em? Na pewno konstrukcje utworów jak ewidentna metalcore’owa budowa w „Photophobic” i „Serf”, czy nostalgia za pop punkiem wczesnych lat dwutysięcznych w „Vestige”. Poza tym klasyczne flashbacki do typowego blackgaze’u a’la Deafheaven w „Redacted”, czy „Tvesind” oraz wzruszające alcestowe post-blackowe zakończenie na tytułowym kawałku. 46 minut pełne energii, melancholii, wzruszeń i genialnego połączenia skandynawskiej agresji z ciepłymi, miłymi melodiami. Idealny krążek na ciemne, zimowe popołudnie z gorącą herbatą. Zastrzyk energii po męczącym dniu, wyrzucenie negatywnych emocji, pocieszenie w słodkich leadach oraz refleksja przy nostalgicznych momentach. Jak widać black, nawet ten hipsterski, należy jednak do krajów północy.
Miejsce 4
Tyler, The Creator – Call Me If You Get Lost
Data premiery: 25 czerwca
Gatunek: rap, soul, pop, trochę reggae, ogólnie dużo koloru
Dla kogo: tej specyficznej grupy fanów Wesa Andersona, którzy The Kinks zamienili na Wu-Tang Clan
Po dwóch GENIALNYCH albumach prezentujących delikatniejszą oraz dojrzalszą stronę Tylera, powraca on do swoich hip hopowych korzeni przy pełnym zachowaniu nabytego w ciągu ostatnich kilku latach doświadczenia. I choć CMIYGL jest nieco słabszy od Flower Boya oraz Igora, tak nadal jest płytą na naprawdę wysokim poziomie. Tyler oddaje hołd epoce mixtape’ów i wykorzystuje tą formę, żeby opowiedzieć o swoich ostatnich przeżyciach. Sława, szacunek, pieniądze, ale także refleksja nad własnym życiem, próba zainspirowania innych kreatywnych dusz oraz, oczywiście, cała seria jego miłosnych żalów. Kawałki jak „CORSO”, „LUMBERJACK”, czy „JUGGERNAUT” to nowa, dojrzała interpretacja hardcore’owego stylu z wczesnych albumów, „WUSYANAME” przywołuje lata ‘90, „HOT WIND BLOWS” i „SWEET / I THOUGHT YOU WANTED TO DANCE” zabierają nas w objęcia Flower Boya, a „MASSA” oraz „WILSHIRE” to Tyler, The Storyteller. Jednak przede wszystkim Okonma na CMIYGL tworzy swój kolorowy świat za pomocą dźwięków, tekstów, teledysków oraz scenografii koncertowej. Przyjmuje personę wzorowaną na Charlesie Baudelaire i zabiera nas w piękną podróż rodem z filmów Wesa Andersona.
Miejsce 3
black midi – Cavalcade
Data premiery: 26 maja
Gatunek: rock eksperymentalny, rock progresywny, jazz, math rock
Dla kogo: starych dusz uwięzionych w ciałach młodych intelektualistów
Miejsce 2
SPIRIT OF THE BEEHIVE – ENTERTAINMENT, DEATH
Data premiery: 9 kwietnia
Gatunek: indie rock, noise pop, psychodelia
Dla kogo: tych chorych pomyleńców przełączających piosenki po paru sekundach
Mieliście kiedyś taką gorączkę, że aż sny mieszały się wam z jawą? Czuliście, że rzeczy, które widzicie nie są prawdziwe, ale jakże były one osadzone w rzeczywistości? I oczywiście wszystko chaotycznie się zmieniało oraz gmatwało? Jeśli nie, to możecie to nadrobić ostatnim albumem SPIRIT OF THE BEEHIVE. Surrealistyczna oraz psychodeliczna podróż przez inspiracje popem lat ’60, hipsterski indie rock oraz miejscami hardo przesterowany punk. Wszystko to w hałaśliwym noise’owym sosie oraz zaburzonej, fragmentarycznej budowie. Trudno tu mówić o utworach, kiedy one same przypominają bardziej winiety i snippety piosenek, które rozbrzmiewają w trakcie kompletnego zjazdu. Tak, można wyhaczyć, że „THERE’S NOTHING YOU CAN’T DO” ma krzykliwy koniec, „GIVE UP YOUR LIFE” sztos groove w pierwszym riffie, „THE SERVER IS IMMERSED” to czysta faza, a „I SUCK THE DEVIL’S COCK” jest dosłownie kilkoma kawałkami w jednym. Ale co z tego, kiedy siłą tego albumu jest doświadczenie go jako całość. Porąbaną, dziwną, ale jakże piękną i kolorową! Pierwsze przesłuchanie może być chaotyczne, drugie może mniej. Z każdym kolejnym będziecie coraz bardziej odkrywać geniusz jaki jest w tej płycie.
Miejsce 1
The Armed – ULTRAPOP
Data premiery: 16 kwietnia
Gatunek: eksperymentalny hardcore/mathcore, shoegaze, noise i w sumie pop
Dla kogo: zainteresowanych jak brzmią sterydy
Jest duża szansa, że ktoś z was jest w The Armed. Może nawet wszyscy. Może nawet ja. A może The Armed nie istnieje, tylko wszystkim coś się pomyliło. Czy The Armed to sekta? Może. Czy obecny skład poznał się w siłowni? Może. Czy ULTRAPOP to najciekawszy album tego roku? Refract. Jak każdy album tego roku, ten też jest miksem. Ale miksem idealnym. Chaotyczny i krzykliwy hardcore, senny i marzycielski shoegaze, wpływy elektroniki oraz wszechobecny pop. Wszystko łączy się w naprawdę, ale to naprawdę spójną całość. Żaden kompromis, a istny, tytułowy ULTRAPOP. Prawie 40 minut, gdzie darcie mordy ma pamiętne gitarowe melodie („MASUNGA VAPORS”, „FAITH IN MEDICATION”), a wszelkie przyjemne piosenki są sabotowane przez połamane rytmy i dziwne dźwięki („A LIFE SO WONDERFUL”, „AVEREGE DEATH”, „BAD SELECTION”). Ładny początek w tytułowym utworze, mroczny koniec w „THE MUSIC BECOMES A SKULL” oraz wszelki geniusz we wszystkim pomiędzy. Jest jakaś wada? Tak. Przeklęta kompresja będąca zabiegiem celowym, nadająca sterydów całemu albumowi, ale też utrudniająca odbiór. Jednak dobre słuchawki lub głośniki i ta chaotyczna ściana dźwięku staje się głęboko przemyślaną… Ścianą dźwięku... Która nadal jest chaotyczna… I melodyjna! I krzykliwa! Ekstremalna! I ogólnie fajna! Kto jest w końcu w The Armed?! Refract!
Pozostałe
shame – Drunk Tunk Pink
Data premiery: 15 stycznia
Gatunek: post punk (tak w sumie)
Dla kogo: aroganckich chłopców i dziewcząt potrafiących w jednym zdaniu zawrzeć słowa: „oi”, „mate” oraz „lad”.
Black Country, New Road – For the first time
Data premiery: 5 luty
Gatunek: eksperymentalny rock, post punk, jazz
Dla kogo: adoratorów brytyjskiej inżynierii
While She Sleeps – SLEEPS SOCIETY
Data premiery: 16 kwietnia
Gatunek: metalcore
Dla kogo: „BMTH się skończyło, pluję na nich, ha-tfu”
Gojira – Fortitude
Data premiery: 30 kwietnia
Gatunek: groove metal, metal progresywny
Dla kogo: 40 ziomków lubiących zarówno FMTH / TWOAF, jak i Magmę
Between The Buried And Me – Colors II
Data premiery: 20 sierpnia
Gatunek: progresywny death metal
Dla kogo: hejterów Dream Theater
Kanye West – Donda
Data premiery: 29 sierpnia
Gatunek: eksperymentalny rap, psychodeliczny trap, gospel
Dla kogo: a macie tu reckę!
Sadness – april sunset
Data premiery: 29 października
Gatunek: blackgaze, post rock, ambient
Dla kogo: melancholików płaczących przy dźwiękach tostera
Emma Ruth Rundle – Engine Of Hell
Data premiery: 5 listopada
Gatunek: bardzo smutne ballady
Dla kogo: melancholików szukających soundtracku do jesienno-zimowej handry
Converge – Bloodmoon: I
Data premiery: 19 listopada
Gatunek: sludge metal, gotyk, trochę hardcore’u
Dla kogo: hardcore kidów umawiających się z gotkami