(Anty)Magia współczesnego kina
O wpływie, jaki kino wywiera na społeczeństwo, nie trzeba wspominać. Wystarczy powiedzieć, że obecnie jest ono źródłem niewyobrażalnej siły opiniotwórczej. Dzięki zastępowi PR-owców, speców od marketingu i reklamy potrafi wpłynąć na masy w kwestiach poglądowych oraz wyznawanych wartości. W ostatnim czasie jesteśmy świadkami powstawania dzieł, które swoją wartością potrafią wzbogacić nasze „ja”, lecz także – niestety – widzimy wzrastającą tendencję do „odgrzewania starych kotletów” w postaci robienia reboot’ów oraz remake’ów starych filmów oraz serii.
Kino bez wątpienia jest medium, które w obecnych czasach ma ogromną siłę przebicia oraz jest tym elementem popkultury, bez którego nie widzimy dalszego jej rozwoju. Od 1895r. kino przeszło niesamowitą drogę, będąc na początku tylko uwiecznieniem codziennych czynności, ewoluując w stronę komedii, zabawiania publiczności, przez powstanie pierwszych dramatów, opowiadających głębszą historię. Dzisiaj każdy znajdzie coś dla siebie; gatunków jest niewyobrażalna wręcz liczba, motywy przeniesione z literatury są po wielokroć reinterpretowane na współczesny język, a każda mała cząstka filmu potrafi być odpowiedzią na nurtujące odbiorcę pytania.
Fenomen ten, w moim odczuciu nie będzie tracił na ważności z racji tego jak skrajne emocje potrafi wywołać oraz jakie dywagacje są prowadzone na jego temat. Jedyną rzeczą, o jaką mógłbym się martwić, jest widoczna tendencja spadkowa produkcji filmowych, których głównym motorem napędowym jest jakość i oryginalność fabuły i motywów. W ostatnim czasie można zauważyć, że obecnie rynek filmowy (nadmienię, że chodzi głownie o rynek amerykański) jest nastawiony na wtórność, na kopiowanie starych pomysłów i ubieranie ich w szaty współczesnych czasów, często robiąc to w postaci reboot’ów serii czy remake’ów popularnych tytułów.
Oczywiście, nie wszystkie rebooty i remaki są złe; wiele jest tytułów, które przebiły popularnością i swoim oddziaływaniem oryginalne dzieła. Warto podać jako przykład takie pozycje jak: „Człowiek z blizną” Briana De Palmy (remake – 1983r., oryginał z 1932r.), „Ben-Hur” Williama Wylera(remake – 1959r., oryginał z 1925r.), „Ocean’s Eleven” Stevena Soderbergha (remake – 2001r., oryginał z 1960r.), „Gorączka” Michaela Manna(remake – 1995r., oryginał – ten sam reżyser, lecz wcześniejsze dzieło mu się nie podobało, więc zrobił je od nowa – z 1989r.), kończąc na „Siedmiu wspaniałych” Johna Sturgesa (remake – 1960r., oryginał – „Siedmiu samurajów” Akiry Kurosawy – z 1954r.).
Jak widać, remaki i rebooty mogą się wyróżnić swoją treścią ponad oryginał, jednak coraz więcej filmów popada w schematyczność, stara się uderzyć w nostalgię starszych odbiorców lub przekazać pewne myśli nowszym odbiorcom, dostosowując dzieło do ich potrzeb, sposobu przyjmowania treści. Niestety, w większości przypadków jest to „skok na kasę” wytwórni filmowych, które starają się „wydoić” jak najwięcej pieniędzy z portfeli odbiorców. Idealnym przykładem takiego zabiegu jest nieudana próba restartów tak legendarnych serii jak „Pogromcy duchów” z 2016r. czy niedawno wypuszczone „Aniołki Charlie’ego”.
W pierwszym przypadku całkowicie nie wypaliła konwencja zakładająca feminizację obsady, zastąpienie oryginalnego męskiego składu aktorkami. Sama zapowiedź tego przedsięwzięcia wzbudziła ogromne kontrowersje, co przełożyło się na fatalny wynik box office’u oraz zaprzepaszczone szanse na kontynuowanie serii. Filmowi nie pomogły również fatalne recenzje wypominające miałki humor, pokazanie na siłę, że kobieca wersja z powodzeniem dotrzyma kroku legendarnej już serii, w której grali Bill Murray, Dan Aykroyd oraz Harold Ramis.
W drugim przypadku całkowicie nie spodobała się konwencja „Aniołków Charlie’ego” w nieco poważniejszej otoczce, kładąca nacisk na prowokację, rezygnująca jednocześnie z charakterystycznego dla tej serii kiczu oraz lekkości. Tytuł okazał się jedną z największych klap finansowych 2019r., zbierając mizerne recenzje. Na nieprzychylną aurę złożyła się także wypowiedź aktorki, a jednocześnie reżyserki dzieła, Elizabeth Banks, która wspominała w wywiadach, że „Kapitan Marvel” oraz „Wonder Woman” broniły się lepszymi wynikami z racji tego, że były to filmy należące do… męskiego kina. A prawda była taka, że widzowie uznali, iż temat jest już mocno wyeksploatowany głównie przez serial z lat 70-tych oraz dwa filmy z 2000r. oraz 2003r.
Nie są to odosobnione przypadki. Film „Ocean’s 8” zdobył przeciętne noty, a jedna z gwiazd filmu, Mindy Kaling, obarczyła winą za słabe recenzje „białych mężczyzn”, gdyż środowisko krytyków filmowych nie jest wystarczająco różnorodne w kwestii koloru skóry oraz płci. I po części jest to prawda, gdyż według badań ponad 80% krytyków to mężczyźni, z czego 82% to biali ludzie. Do tej kwestii odniosła się również Brie Larson, która zarzucała, że zły odbiór filmu i nieprzychylne recenzje „Pułapki czasu” Avy DuVernay’i wynikały w głównej mierze z pracy „białych krytyków filmowych będących mężczyznami”. Wynikło z tego niezłe zamieszanie, które było szeroko komentowane nie tylko w środowisku filmowym, ale i w Internecie, gdzie większość komentarzy była negatywnie ustosunkowanych do wypowiedzi Kaling oraz Larson.
Reasumując, jest wiele zdań za i przeciw w kwestii wtórności obecnego kina, lecz jedno trzeba sobie powiedzieć. Pomimo tego wszystkiego kino nadal jest i będzie nadal funkcjonowało jako medium o sile opiniotwórczo–rozrywkowej. W ostatnich latach byliśmy świadkami powstania wielu dzieł, m.in. „Jokera” Todda Phillipsa, „Blade Runnera 2049” Dennisa Villeneuve’a, „Lighthouse” Roberta Eggersa czy nawet całego uniwersum Marvela, które odbiły swoje piętno w historii kinematografii. Póki co zostaje nam wierzyć, że wraz z nieuchronną wizją powstawania „odgrzewanych kotletów”, będą także powstawać dzieła oryginalne, wprowadzające powiew świeżości do pięknej sztuki, którą jest kino samo w sobie oraz kinematografia.
A i w najbliższym czasie czekają Nas rebooty i remake’i takich tytułów jak „Piraci z Karaibów”, „Flintstonowie”, „Mulan”, „West Side Story” oraz „Niewidzialny człowiek”, więc życzę Wam (oraz sobie :D) udanego widowiska filmowego w nadchodzącym czasie!
Paweł Handzlik