Przeglądając w ostatnich dniach filmy i seriale dostępne na Netflixie, dostrzegłem drugą część kultowej animacji o kurczakach – Uciekające kurczaki: Era Nuggetsów. To kontynuacja filmu z 2000 roku, który do dziś uznawany jest za jedną z najlepszych animacji poklatkowych w historii kina.
Dlaczego warto obejrzeć obie części?
Uciekające kurczaki to animacja idealna dla dorosłych, którzy chcą spędzić czas z dzieckiem, jednocześnie angażując się w naprawdę głęboką historię. Obecność rodzica jest tutaj wręcz wskazana – nawiązania do nazistowskich obozów zagłady są oczywiste dla osób zaznajomionych z historią, ale dla młodszych widzów mogą być nieczytelne bez odpowiedniego kontekstu.
Farma, na której żyją kurczaki, przypomina obóz – baraki ustawione w równych rzędach, otoczone wysokim ogrodzeniem z drutem kolczastym, a nocą oświetlane reflektorami, które pilnują, by nikt nie uciekł. Regularne kontrole właścicieli sprawiają, że każda kura musi spełniać normę – jeśli nie zniesie wystarczającej liczby jaj, czeka ją śmierć. W tym brutalnym świecie Ginger, jedna z kur, nieustannie wymyśla kolejne szalone plany ucieczki.
Nie chcę streszczać całego filmu, ale skupię się na istotnym elemencie. Oglądając Uciekające kurczaki jako dziecko, pamiętam, że rodzice musieli tłumaczyć mi pewne kwestie. W moim rozumieniu kura zawsze była stworzeniem mało inteligentnym, a ferma – miejscem, gdzie zwierzęta żyją sobie spokojnie. Tematyka obozowa i przedstawienie kur jako istot walczących o życie stworzyło w mojej głowie obraz, który długo nie dawał mi spokoju. Pamiętam, jak rodzice powiedzieli mi wtedy, że film nawiązuje do tragicznych wydarzeń w historii ludzkości, w których jeden człowiek prześladował drugiego. Dopiero później, gdy na lekcjach historii poznałem temat obozów zagłady, zrozumiałem, jak głęboka i przemyślana jest ta animacja.
Czy druga część zachowuje klimat pierwszej?
Nie boję się powiedzieć, że tak – Uciekające kurczaki: Era Nuggetsów ponownie porusza niezwykle ważne tematy, prowokując do myślenia. Oglądając film, od razu przyszła mi do głowy bajka Ignacego Krasickiego:
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody.
Tyś w niej zrodzon – rzekł stary – przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce – i dlatego płaczę.
Ginger, główna bohaterka pierwszej części, w kontynuacji doczekała się potomstwa. Jej córka przejęła po matce ciekawość świata i nieustanny głód przygody. Mimo ostrzeżeń rodziców wyrusza w świat i trafia do miejsca, które z pozoru wydaje się rajem dla kur, ale w rzeczywistości jest kolejną pułapką.
Jedna scena szczególnie zapadła mi w pamięć – kłótnia między Ginger a jej córką. Ginger, która kiedyś sama walczyła o wolność, teraz zamyka własne dziecko w złotej klatce. Chce je chronić, ale jednocześnie odbiera mu możliwość poznania świata. Córka nie rozumie jej lęków i traktuje ostrzeżenia matki jako typowe rodzicielskie gadanie, które – jak wiadomo – dzieci często ignorują. W pewnym sensie to właśnie nadopiekuńczość rodziców przyczynia się do tego, że dziewczynka ucieka. Wystarczyłoby, gdyby Ginger i jej partner opowiedzieli córce o swojej przeszłości – o śmierci, strachu, o tym, czego doświadczyli. Ale zamiast tego próbują ją chronić, nie zdradzając bolesnej prawdy.
Dlaczego na kontynuację musieliśmy czekać 23 lata?
Jak ustalił portal Screen Rant, powodem była technologia – specjaliści twierdzili, że wcześniej nie dałoby się stworzyć filmu o tak wysokiej jakości. Ian Whitlock, ekspert ds. animacji, wyjaśnił, że pierwsza część rozgrywała się w jednym miejscu, co pozwoliło ograniczyć koszty i ułatwiło produkcję. Twórcy drugiej części chcieli, by akcja działa się w różnych lokalizacjach, co wymagało stworzenia wszystkiego od zera i dopracowania każdego detalu.
Czy warto było czekać? Zdecydowanie tak.
Mam problem z większością animacji powstających w ostatnich latach, szczególnie tych od Disneya. Wydaje mi się, że coraz rzadziej poruszają trudne tematy i skłaniają widzów do refleksji. A przecież animacja to potężne narzędzie – może zmusić do myślenia zarówno dzieci, jak i dorosłych. Może prowokować do dyskusji i uczyć empatii. Uciekające kurczaki robią to z pełnym zaangażowaniem, bez uproszczeń i unikania trudnych tematów.
Jeśli kiedykolwiek dziecko zapytało was o coś trudnego, a wy nie wiedzieliście, jak odpowiedzieć – pamiętajcie, że czasem najlepszą odpowiedzią może być wspólny seans. Czasem bajka jest w stanie powiedzieć więcej niż tysiąc słów.
Autor: Andrzej Sobota