Uwięzieni (?)
Tekst: Anna Mucha
Korekta: AS
Korekta: AS
Czy wszystko dookoła stanęło? Nie ma już za czym biegać? Utknęliśmy w domu i musimy „znosić” obecność naszej rodziny? Dzieci zostały w domu i trzeba spędzać z nimi 24 godziny na dobę?
Jestem w mojej rodzinnej wsi. Chciałam Wam powiedzieć, że tutaj wszystko odbywa się w jak najlepszym porządku. Czas płynie nadal w tym samym tempie. Krowy niezmiennie dają mleko, kury znoszą jajka, psy szczekają, a ludzie ze spokojem sprzątają w ogrodach i po prostu spędzają razem czas. A dzieci nie przeszkadzają, tylko czerpiąc z pięknej pogody bawią się i pomagają na rodzinnych podwórkach. Grabią liście, jeżdżą na rowerach i rolkach. Ojcowie wreszcie wyciągnięci z wiru obowiązków pomagają im je uruchamiać i naprawiać. Ci wszyscy ludzie nie mają problemu co zrobić z tym „nieszczęsnym czasem wolnym” i nie zamartwiają się całymi dniami co będzie później. Później będzie później. Teraźniejszość wykorzystują na bycie.
Myślę, że wiele można się od nich nauczyć.
Przecież wszyscy chcieliśmy odpoczynku. Kto choć raz w tygodniu nie pomyślał sobie jak cudownie byłoby, gdyby świat włączył na chwilę pauzę i pozwolił nam złapać oddech?
Teraz właśnie mamy okazję, by go zaczerpnąć.
Spisanie mych myśli nie ma na celu wzbudzenia zazdrości wśród tych z Was, którzy nie mają dostępu do własnego ogródka czy lasu. Celem jest zachęcenie do spojrzenia na tę własną rzeczywistość przez każdego z nas i dostrzeżenie, ile w niej dobra. Dla jednego będzie to możliwość nadrobienia seriali, które planował obejrzeć już od dawna, dla innego spędzanie całego dnia w kuchni na wielogodzinnych eksperymentach, a dla kogoś może całodzienne wylegiwanie się w łóżku i słuchanie muzyki. Tutaj nie ma złej odpowiedzi.
Starać się biec w swoim tempie to najlepsze co możemy zrobić. To jest lekcja, którą odrabiam obserwując moich sąsiadów. Oczywiście z daleka!