Rodzinne oblicze fantastyki- Czy „Dungeons&Dragons: Złodziejski Honor” przełamuje patetyczność?
Trochę śmiesznie, trochę epicko- “Dungeons&Dragons: Złodziejski Honor” zaskoczy niejednego fana fantastyki! Sprawdźcie recenzję naszej redaktorki- Julii Noworzyn!
Z wyborem dobrego filmu jest zawsze trudno, szczególnie jeżeli wasza rodzina woli komedie, a wy najchętniej po raz kolejny obejrzelibyście całą trylogię Władcy Pierścieni. Fantastyka (a szczególnie high fantasy czy heroic fantasy) ma to do siebie, że przyciąga raczej pasjonatów i trafia do okrojonej grupy odbiorców. „Dungeons&Dragons: Złodziejski Honor” być może nie jest arcydziełem fantastyki, ale jest wystarczająco dobrym filmem, by fan Tolkiena bawił się przy nim przednio i mógł zabrać ze sobą znajomych oraz rodzinę, którzy niekoniecznie odnajdują się w zawiłościach magicznego świata.
Klasyk fantastyki w kinach
Któż chociaż raz w życiu nie słyszał o papierowych RPG? Dla tych, który ta zabawa ominęła tłumaczę- to „gra wyobraźni”, polegająca na tworzeniu własnych postaci w danym uniwersum. Całość rozgrywa się pod przewodnictwem Mistrza Gry, który opowiada graczom stworzoną przez siebie fabułę (kampanię), opierając się na postaciach uczestników (istotny jest podręcznik opisujący założenia danego systemu, uniwersum). Bardziej nerdowskie może być tylko Larpowanie, a i tak te dwie aktywności często idą ze sobą w parze. „Dungeons&Dragons” (DnD) to właśnie jeden z systemów takiego RPG, który jest jednym z najbardziej znanych. To właśnie w DnD grają bohaterowie „Stranger Things”, a ich przeciwnik- Vecna, pochodzi z tego uniwersum. Absolutna esencja i klasyk fantastyki, gdzie gracz tworząc swoją postać może być bardem, magiem, barbarzyńcą, łotrzykiem, a ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia. Takie dziedzictwo trudno jest dobrze zekranizować, o czym przekonaliśmy się np. oglądając netflixowego „Wiedźmina”. Fabuła „Złodziejskiego Honoru” jest dosyć prosta, będąc czepliwym, można nazwać ją nieco generyczną : grupa śmiałków próbuje wykraść skarb, uratować miasto przed chciwym lordem, przy okazji przeciwstawiając się pradawnemu złu. Po drodze napotykają różne przeciwności, przechodzą przez rozterki moralne, a każdy kieruje się swoją indywidualną motywacją. Prawda, że banalne? No właśnie, i tu napotykamy pewne problemy.
Familijny seans zamiast patosu
W epoce wielkich franczyz jak Marvel czy Gwiezdne Wojny, kolejne produkcje prześcigają się w ekscentrycznych założeniach, które czasem wychodzą lepiej, a czasem nudnawo i nazbyt pompatycznie. Reżyserowie (a zarazem autorzy scenariusza) podjęli nieco inną decyzję odnośnie całej linii fabularnej i należy zaznaczyć, że można na to spojrzeć dwojako. Po pierwsze John Francis Daley oraz Jonathan Goldstein zrezygnowali z patosu, skomplikowanych opisów magicznego świata. Osobiście tylko trochę orientuję się w świecie DnD, ale w ogóle nie czułam się zagubiona w całym filmie. Podobnie jak moi rodzice, z którymi wybrałam się do kina. Przyjęli film z ogromną ekscytacją, rozbawieniem i wyszli z seansu naprawdę zachwyceni, zresztą ja również. Brzmi pięknie, ale po głębszej refleksji zaczęłam się zastanawiać też nad drugą stroną medalu- co z założeniami tego uniwersum? Doszłam więc również do innego wniosku. Jeżeli ktoś wybiera się do kina z myślą o przyjemnym kinie familijnym w świecie fantasy- będzie bardzo zadowolony. Natomiast, jeżeli fani DnD przygotowują się na fabułę z rozmachem, skomplikowane meandry historii tego świata i szczegółowy opis każdej rasy, klasy, krainy to „Złodziejski Honor” najprawdopodobniej minie się z waszymi oczekiwaniami. Mamy kilka mrugnięć oka do fanów jak np. Galaretowaty Sześcian, który w świecie DnD jest potworem zdolnym rozpuścić przeciwnika swoją trucizną (wydawać by się mogło, że to dość zabawne, dopóki nie utkniecie w jego wnętrzu). Podobnych elementów nie ma jednak wiele.
Żarcik żarcikiem pogania
Chris Pine w roli Edgina- łotrzyka- barda spełnia się świetnie i naprawdę błyszczy na ekranie w nieoczywistym połączeniu z barbarzynką- Holgą (Michelle Rodriguez), surową wojowniczką. Poza tą dwójką mamy jeszcze zaklinacza- Simona (Justice Smith), druidkę- Doric (Sophia Lillis) i paladyna- Xenka (Regé-Jean Page). „Ale żeście ekipę zmontowali” parafrazując „Chłopaków z Baraków”. Wspomniana już przeze mnie nieco generyczna fabuła objawia się też poprzez głównych bohaterów, którzy są typowym cliche nieoczywistych bohaterów. Czy może to przeszkadzać? Oczywiście. Czy warto o tym zapomnieć i cieszyć się momentami naprawdę zabawnymi dialogami? Nawet trzeba! Rzadko zdarza mi się szczerze śmiać na komedii, a tym razem naprawdę się śmiałam! Podobnie jak wiele osób na sali kinowej, szczególnie przy przekomicznej scenie przebudzania umarłych. Ten film tracąc na uproszczeniach i truizmach z całą pewnością nadrabia komedią. Jasne, może niektóre onelinery służyły wymuszonej komedii, ale były też szczerze zabawne momenty, szczególnie w połączeniu z charyzmą Chrisa Pine’a. Grubiutki smok też był całkiem komiczny (co wcale nie umniejszało zagrożeniu jakie stanowił i był naprawdę ciekawym przeciwnikiem!), podobnie jak otwierająca scena z ucieczką z więzienia, ze świetnym pay-offem na koniec. Zrobiono co się dało, by high-fantasy przykryć rodzinną zabawą. Bawić da się naprawdę świetnie, na pewno dużo lepiej niż na ostatnich trzech filmach Marvel Cinematic Universe. Warto dodać, że sprytni gracze RPG z łatwością dostrzegą w filmie ślady kampanijnej zabawy! Niemalże namacalne są momenty, w których drużyna musi wykonywać testy na zręczności czy spryt, co jest zdecydowanie plusem całego filmu.
Dobra zabawa dla wszystkich
Jak już wiadomo w „Dungeons&Dragons: Złodziejski Honor”, zbytniego patosu nie uświadczycie. Pompatycznego fantasy czy kreatywnej fabuły również, ale to wciąż naprawdę przyzwoity film fantasy dla całej rodziny, który przynajmniej w zadowalającym stopniu sprosta oczekiwaniom przeciętnego widza i po prostu przyjemnie się ogląda. Oczywiście można było zrobić film ze skomplikowaną fabułą, licznymi odwołaniami do nawet najdrobniejszych szczegółów uniwersum z kilkunastominutowymi tłumaczeniami historii każdej z postaci na kilka pokoleń wstecz- pytanie tylko, kto by taki film obejrzał? Prawdopodobnie tylko najwierniejsi fajni, na pewno nie przeciętny widz. Rygorystycznym fanom dark fantasy w stylu Diablo czy Gry o Tron, albo poszukującym rozmachu niczym u Tolkiena raczej odradzam. Jeżeli natomiast szukacie familijnego filmu, albo po prostu fantastyczno- komediowej rozrywki- to „Dungeons and Dragons: Złodziejski Honor”, to coś dla was! Mocne 7/10 od redakcji!